dziedziniec

Taylor

wracała z boiska bo chłopców tam podglądała jak trening mieli

oscar

on przechodził akurat tam przy bramie gdzieś od tej szkoły, czy coś. aha. zauważył blond włosy.

Lindsey

przechodzi przed szkołą. Rozgląda się dookoła. Nikogo tu nie zna. Siada sama na ławeczce.

oscar

ehe, tą w ciemniejszych włosach też zauważył. xddd

Taylor

a ona tylko jego i się usmiechneła lekko tak tylko ale chyba nie do niego

oscar

ciemno powoli się robiło. nie zauważył! xddd poszedł na ławkę usiąść. czekał, czy aby taylor się przysiądzie. albo ta druga. tej drugiej nie znał. straszne.

Taylor

usiadła obok niego bo i tak ją nogi bolały
-śledzisz mnie??

oscar

-nie, śledziłem żabę, ale mi już uciekła. pewnie gdzieś w trawie się schowała. - kiwnął głową gdzieś w bok. - lubisz żaby?

Taylor

-tylko takie co się w księcia zamieniają

oscar

roześmiał się. - ja bym wolał takie co w królewny.

Taylor

-masz pecha kolego żaby tylko w księcia się zamieniają poszukaj moze wsód ropuch

oscar

-zobaczę. - mrugnął do niej.

Taylor

-a co szukasz królewny???

oscar

-oczywiście. - wyszczerzył się. - a ty? szukasz królewicza? a może już go znalazłaś, hm?