plac zabawuw xd

oscar

na huśtawce siedział i muzyki z ipoda słuchał.

Taylor

podeszła od tyłu i go rozhustała

oscar

i spadł, bo się nie trzymał. - aaaaaaa! moja dupa. - jęknął.

Taylor

-o jezu zyjesz??? nie chciałam cię skrzywdzić-nachyliła się nad nim

oscar

-oja, to ty. - wstał i pocałował ją w czoło. - żyję. cześć.

Taylor

-o mamo rozciełes sobie brew-ukucnela koło niego0czekaj mam gdzies chusteczke

oscar

dotknął makabrycznie swoich brwi. - o nie! a mocno? muszę iść na pogotowie?

Taylor

-nie panikuj,nie umierasz.to tylko małe zardapanie

oscar

-powiedziałaś `rozciąłeś`. - jęknął.

Taylor

-a co miałam powiedzieć-dotkneła chusteczką jego brwi-patrz wcale tak duzo krwi nie ma

oscar

syknął. - a jak mi się wda w to zakażenie?

Taylor

-ojacie jak chcesz pójdziemy na pogotowie-wstała z kolan

oscar

zacisnął pięść. - nie. nie lubię lekarzykuw.

Taylor

-to nie narzekaj-pomuchala jeszcze w ta jego brew

oscar

aż się zatoczył do tyłu. - ale jeszcze mi z tego coś leci?