prezydencki

Tayler

on uwaza jak sika zawsze robi konkurs ze jak leci prosto to ma 100pkt i zawsze ma te 100 ooo
więc teraz tez miał zawody w prostym sikaniu i co znowu 100 hura

georgia

jedzenie przyszlo. odebrala. i co? jadla tą salatkę patrząc dziwnie na jego stek.

Tayler

on przyszedł jak umył ręki i podziekował sobie zwycięnstwa
-oo jemy jemy-rzucił się na mieso

georgia

-ehe, smacznego. - mrugnęla do niego. bo ona w sumie już kończyla.

Tayler

-no no dzięki-jadł i mu strasznie smaokowało musiał w końcu nabrac sił

georgia

i bajer. potem się napila. - dzisiaj chyba wracam do siebie. - oznajmila marszcząc nos.

Tayler

-czemu???-az mu kęs stanął w gardel-po nowe rzeczy,spoko

georgia

-nie, ogólem. nie wiem czemu. - wydęla usta.

Tayler

zamrtwił się bieak troche i mu apetyt osłabł
-no jak chcesz,ale umowy się nie zrywa ot tak

georgia

uśmiechnęla się cichcem i przeciągle kierując się przed siebie stanęla przed nim. - czyżby?

Tayler

-no tak to nie honorowo jest -kochał oglądac ojca chrzestnego i sie nauczył zasad

georgia

-i co w związku z tym? - pochylila się nad nim.

Tayler

-ze tak sie po prostu nie robi i tyle

georgia

-a jeśli już się lamie reguly, to co? - oblizala kusząco wargi.

Tayler

=to wtedy nie będe Cię lubił i znajde inną chętną